Doliną Bugu
Po długiej przerwie znowu mogliśmy wyruszyć na wycieczkę rowerową. Wyjazd przebiegał dwufazowo. Pierwsza część to przejazd pociągiem z Siedlec do Sycz. Druga, to już jazda rowerami z Sycz przez Siemiatycze, Korczew do Siedlec.
Już na dworcu w Siedlcach pojawiły się emocje związane z wyjazdem. Okazało się, że było tak wielu chętnych, że nie wiedzieliśmy, czy kierownik pociągu zgodzi się wziąć tyle rowerów. A liczba była niemała, gdyż chętnych było ponad 20 osób. Skład pociągu był niewielki, bo to linia lokalna. Ale udało się zapakować wszystkie rowery i uczestników wyprawy. Zajęliśmy prawie każde wolne miejsce. Podróż pociągiem trwała około godziny, jednak czas szybko zleciał, gdyż po takiej długiej przerwie wiele było do opowiadania między uczestnikami wycieczki.
Ze stacji Sycze ruszyliśmy już rowerami do miejsca kultu prawosławnych, Góry Grabarki. Na miejscu było troszkę odwiedzających, ale nie za dużo, wiec można było swobodnie zapoznać się z tym obiektem. Czasu na zwiedzanie nie było co prawda wiele, bo czekała nas jeszcze długa droga, jednak na tyle było wolnego, że kto chciał obejrzał wszystko co ciekawe.
Kolejnym punktem wycieczki była wizyta z Siemiatyczach. Droga z Góry Grabarki do Siemiatycz wiedzie przez niewielkie wioski, a teren jest pofałdowany. Nie był to odcinek najłatwiejszy. Ale wszyscy pokonali górki bez kłopotu, bo przecież to początek trasy, a i zapał duży po takiej przerwie w wyjazdach. Animuszu dodawała nam również ciekawość, co zobaczymy w następnym miejscu. Niewielki bo około 15 km etap pokonaliśmy sprawnie, mimo, że uczestników wycieczki ze względu na ich ilość, podzieliliśmy na dwie grupy. Wszyscy byli zdyscyplinowani i jechali spokojnie, mieliśmy oprócz samego pokonania odcinka, okazję do poznania, zobaczenia, jak na tym terenie żyją ludzie.
W Siemiatyczach w skrócie dowiedzieliśmy się o dziejach miasta i poznaliśmy najważniejsze zabytki. Pogoda dopisywała, więc każdy był zadowolony. Pod siemiatyckimi sfinksami mieliśmy sesję zdjęciową, aby udokumentować naszą bytność w tym mieście.
Z Siemiatycz ruszyliśmy w kierunku Korczewa. Jechaliśmy drogą wiodącą wzdłuż Bugu, po jego południowej stronie. Jednak nim przekroczyliśmy Bug, rower jednego z uczestników nie wytrzymał trudów jazdy i uległ awarii. Usterka była na tyle poważna, że eliminowała możliwość jego dalszego uczestnictwa w wycieczce.
Grupa, jadąc przez Bindugę a następnie Klimczyce i Mężenin dotarła do Korczewa. Na tym odcinku nie było łatwo, gdyż około 3 km jechało się po drodze gruntowej. Jednak nie było tak źle, jak mogłoby się wydawać. Przejechaliśmy ten kawałek bez problemów. W Laskowicach czekał na nas podjazd i tu już można było zauważyć, że nie wszyscy mają odpowiednią kondycję. Cóż długa przerwa robi swoje. Mimo chwilowych trudności, dotarliśmy wszyscy do Korczewa. Tu koło pałacu dłuższy odpoczynek, a po nim wizyta w pałacowym parku, w którym jest sporo ciekawych rzeczy do zobaczenia.
Ostatni odcinek z Korczewa do Siedlec nie był już taki płynny z racji, że w nogach mieliśmy sporo kilometrów i niektórych dopadała niemoc związana z długą przerwą w jeździe rowerem. Jednak każdy dzielnie pracował i powoli pokonywaliśmy kolejne kilometry. Humory dopisywały, a co najważniejsze, mogliśmy nareszcie uczestniczyć w wycieczce rowerowej. Niektórzy snuli już plany na następne wyjazdy.
Wycieczkę należy uznać za udaną. Poznaliśmy nowe miejsca, a i pokonaliśmy wcale nie łatwą trasę o długości 75 km.