"Warmia - Olsztyn i okolice"
8-11.07.2011r.
8 lipca, o godzinie 8:30 zebraliśmy się, jak zwykle, na parkingu przy garażu Emila, by spakować rowery i wyruszyć na trasę Siedlce- Ciechanów- Olsztyn.
Po drodze,w miejscowości Kadzidło zatrzymaliśmy się przy skansenie wsi kurpiowskiej. Uwieńczyliśmy na fotografiach stare chaty, w których uwagę przykuwały przepiękne wycinanki. Do Olsztyna dotarliśmy około siedemnastej. Już blisko celu, w dzielnicy Kortowo, zepsuł się samochód Adama. Szczęście, że było to kilkadziesiąt metrów od naszego noclegu. Podczas gdy panowie usilnie próbowali znaleźć mechanika, panie rozpakowały bagaże i przygotowały sprzęt rowerowy do jazdy. Późnym popołudniem wszyscy ruszyliśmy na plażę miejską w Olsztynie, nad jezioro Krzywe. Po kąpieli w lodowatej wodzie udaliśmy się na zwiedzanie miasta. Zajrzeliśmy na starówkę, pokręciliśmy się w okolicy zamku i późnym wieczorem wróciliśmy na kwaterę.
Następnego dnia udaliśmy się do miejscowości Gietrzwałd, gdzie znajduje się przepiękne Sanktuarium Maryjne. Trasa wiodła czarnym szlakiem wzdłuż jeziora do miejscowości Łupstych, następnie lokalnymi drogami dotarliśmy do miejscowości Gietrzwałd i dalej przez Łajsy, Unieszewo, Sząbruk, Naterki, Gronity wróciliśmy do Olsztyna (ok. 50 km). Podczas drogi powrotnej zrobiliśmy przystanek na kąpiel w jeziorze i krótkie plażowanie. Dzień zakończyliśmy wieczorem integracyjnym na kwaterze.
W niedzielę wyruszyliśmy do skansenu w Olsztynku. Trasa początkowo była nam już znana, gdyż wiodła przez Naterki i Unieszewo. Dalej, przy pomocy mapy odszukaliśmy leśne dukty i dotarliśmy do miejscowości Witułty, następnie spadliśmy do Olsztynka. Tu spędziliśmy dwie godziny. Zjedliśmy obiad w stylizowanej na wiejską- karczmie, następnie ruszyliśmy na zwiedzanie skansenu. Chaty wyposażone były w sprzęty codziennego użytku. Przy zagrodach zobaczyć można było inwentarz: kaczki, indyki, owce i kozy. Domostwa otaczały tradycyjne, polskie ogródki z malwami w roli głównej. Rozległy teren ubarwiały łany zbóż, nad którymi górowały malownicze wiatraki. Ze skansenu udaliśmy się do Olsztynka na znane w okolicy z wyjątkowego smaku, jagodzianki. Rzeczywiście poszukiwanie cukierni okazało się dobrym pomysłem. Drożdżówki okazały się przepyszne i jak mówili uczestnicy wyprawy, najlepsze, jakie dotąd jedli. Z pełnymi brzuszkami i dobrymi nastrojami ruszyliśmy w drogę powrotną. Minęliśmy Mierki, Swaderki, lasami przedostaliśmy się do Plusek, następnie przez Gągławki, Bartąg dotarliśmy do Olsztyna. Jak zwykle mapa okazała się niezbędna. Mimo, że w niektórych miejscach drogi oznaczone były znakiem szlaku rowerowego to nie wszystkie naniesione były na mapie. Szczęście jednak nam dopisywało, wszystko przebiegało sprawnie i nawet pogoda była dla nas łaskawa. Podczas gdy wszędzie w okolicy lał rzęsisty deszcz i szalała letnia burza, na „Doktorków” nie spadła ani kropelka. Zmęczeni, bo przejechaliśmy ponad 80 km, dotarliśmy do Kortowa. Uczestnicy rajdu byli jednak niezmordowani. Już po godzinnej przerwie na prysznic i kolację udaliśmy się na wieczorny spacer po starówce Olsztyna. Niedziela zakończyła się dla nas dopiero po drugiej w nocy.
Poniedziałkowy poranek przywitał nas słoneczną pogodą. Po krótkim namyśle zmieniliśmy wcześniejszy plan i udaliśmy się nad jezioro Długie. Plażowanie, kąpiel były tym, czego najbardziej potrzebowaliśmy. Wypoczęci i rozluźnieni mogliśmy myśleć o powrocie do Siedlec. O godzinie 14: 00 byliśmy już gotowi do drogi. Olsztyn żegnał nas obwitym deszczem. Szczęście zaczęło nas opuszczać. W połowie drogi powrotnej znów popsuł się samochód Adama. Dla niego droga do Siedlec okazała się ciężką przeprawą. Wrócił około drugiej w nocy, podczas gdy wszyscy pozostali uczestnicy smacznie chrapali już w swoich łóżeczkach. Podsumowując wszystko rajd był bardzo ciekawy, a olsztyńskie jeziora i krajobrazy zauroczyły nas swoim pięknem. Chętnie Tu jeszcze wrócimy.