„Doktorki ruszają na dworki” – pod tą charakterystyczną nazwą w dniu 16 czerwca odbyła się wycieczka członków Siedleckiego Klubu Turystyki Rowerowej DOKTOREK, do którego mam zaszczyt należeć. Miałam też przyjemność zorganizować i poprowadzić to wydarzenie. Współprowadzącą i osobą, która przybliżała nam historię i przeznaczenie odwiedzanych miejsc była moja koleżanka klubowa Karolina Klimczyk.
Pogoda tego dnia była wprost wymarzona na rowerową wycieczkę. Było ciepło, a słońce często chowało się za chmurami żeby delikatny wiaterek mógł nas schładzać.
Na starcie wycieczki przy stacji paliw na ulicy Partyzantów zjawiło się 18 doktorków. Nietypowo, rozpoczęliśmy wycieczkę, krótkim filmikiem powitalnym, a nie jak zawsze fotografią grupową.
Pierwszym miejscem naszej podróży był pałacyk w miejscowości Cisie-Zagrudzie. Piękna budowla zawierająca w sobie style neogotycki i neoromański, stoi na terenie parku i z roku na rok dosłownie niszczeje na naszych oczach. Dowiedzieliśmy się od Karoliny gdzie na budowli umieszczony jest krenelaż i fryz lombardzki oraz co to jest łuk Tudora. Żartowaliśmy, że budynek zawiera też styl rowerowy, zwracając uwagę na ozdobne maswerki w kształcie kół rowerowych w oknach pałacu.
Potem udaliśmy się do Chlewisk, gdzie w zabytkowym dworze mieści się Dom Pracy Twórczej „Reymontówka”. Po kilku chwilach opowieści o historii tego miejsca, przeszliśmy na tyły dworu. gdzie stoi popiersie naszego pisarza – noblisty Władysława Reymonta. To dzięki części pieniędzy z Nagrody Nobla, wdowa Aurelia mogła nabyć piękną posiadłość położoną 20 km od naszego miasta. Tam zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie i udaliśmy się na krótki odpoczynek do mini skansenu położonego na terenie. W cieniu jabłoni oraz w otoczeniu wiejskich zabudowań spędziliśmy trochę czasu posilając się i rozmawiając.
Następnym miejscem do odwiedzenia był tzw. Dworek Aleksandrówka w miejscowości Żdżar. Jest to bardzo ciche i spokojne miejsce położone wśród pięknych brzóz. Drewniany budynek ma styl dworku ziemiańskiego. Na terenie znajdują się także chata podlaska, stodoła i dwa drewniane domki położone wysoko wśród drzewach. Dużo frajdy dostarczyło nam także „urządzenie do holowania modeli aerodynamicznych po płaskim torze kołowym” czyli ogromna, drewniana karuzela . Kolejną, naszą rozrywką była bryczka, do której zamiast koni zaprzęgliśmy rowery . Śmiechu było bez liku jednak płynący nieubłaganie czas zmobilizował nas do dalszej podróży.
Kolejnym celem było Muzeum Architektury Drewnianej Regionu Siedleckiego w miejscowości Nowa Sucha. Zanim jednak rozpoczęliśmy zwiedzanie tego miejsca, Karolina zaprezentowała się przed nami śpiewając ludową pieśń „Jest drożyna, jest”. Była to miła niespodzianka dla oka i dla ucha i wprowadziła nas w sielski nastrój. Na zwiedzanie skansenu mieliśmy przeznaczone trochę więcej czasu, więc skorzystaliśmy z oferty przewodnika. Po wysłuchaniu historii miejsca, udaliśmy się jeszcze na spacer na zewnątrz budynku aby nacieszyć oczy w ogrodzie ze starym drzewostanem oraz popatrzeć na budynki charakterystyczne dla naszego regionu.
Po opuszczeniu skansenu udaliśmy się w drogę powrotną do Siedlec. Ponieważ pierwsza część wycieczki upłynęła nam w większości na odpoczynku wśród przyrody i na delektowaniu oczu architekturą, postanowiliśmy szybszym tempem i bez zbędnych postojów pokonać dalszą drogę ku mecie naszej wycieczki.
Rozwiązanie ok. 66 kilometrowej wyprawy urządziliśmy na ulicy Warszawskiej nieopodal zalewu. Wszyscy głodni uczestnicy udali się do pobliskiej pizzerii na posiłek. Nieliczni udali się w dalszą podróż, aby jeszcze dokręcić kilka kilometrów. Dziękuję wszystkim uczestnikom za wesołą i udaną jak dla mnie wycieczkę.
Komandor: Monika Szafrańska